piątek, 30 maja 2014

Fotografia architektury

Nieważne czy fotografujecie cały budynek, czy najbardziej interesującą jego część, warto robić zdjęcia, które nie tyle pokazują czystą formę, ale podkreślają jej charakter. Fotografia architektury to nie tylko zwykłe obrazki murów, kamienic albo biurowców. Wyszukanie odpowiedniej perspektywy i wykorzystanie sąsiednich budynków na pewno pomoże w zbudowaniu ciekawego kadru. Również uchwycenie charakterystycznego otoczenia doda zdjęciu życia i osadzi budynek w określonym kontekście.



Jeżeli chodzi o samą technikę i sposób fotografowania, macie wolną rękę, możecie fotografować za dnia i nocą, w kolorze i w skali szarości. Wszystko zależy od Waszej wizji i umiejętności, które wciąż możecie rozwijać. Próbujcie robić zdjęcia, które wyróżnią się na tle innych.


Punkt widzenia to najważniejszy element

Większość budynków fotografujemy z poziomu chodnika, kierując obiektyw ku górze. Spróbujcie wjechać windą na wyższe piętro budynku naprzeciwko i zobaczcie, jak z tego miejsca prezentuje się budowla. 
 
Przyjrzyjcie się detalom budynku, nie musicie się skupiać na całej bryle.
Odbicia w wodzie, szczególnie te nocne, wyglądają na zdjęciach bardzo efektownie.
Szukajcie powtarzających się wzorów i elementów, takich jak latarnie, cień, czy sama forma.
Fotografia Jeremego Walkera (niżej) pokazuje zderzenie formy nowoczesnej z klasyczną.
Miejcie oko na niebo za budynkiem i pamiętajcie, by go nie przepalić. 


W odróżnieniu od innych obiektów, te z pewnością się nie poruszą, cierpliwie czekając aż uda Wam się wszystko ustawić tak, jak chcecie. Zwiększa to jednak ryzyko powtarzalności ujęć i trzeba się natrudzić, by wymyślić coś oryginalnego.

Dokładne poznanie obiektu 

Spróbujcie przespacerować się wokół niego, zerkajcie przy tym w wizjer i patrzcie, jak układa się kadr, czy nie pojawia się w nim coś ciekawego. Testujcie różne ogniskowe i kąty widzenia. Możecie też spróbować fotografować ten sam obiekt o rozmaitych porach dnia i przy odmiennej pogodzie. 
 

Fotografowanie nocą może dodać scenie dramatyzmu, szczególnie jeżeli budynki są oświetlone. Zamontujcie aparat na statywie i uważajcie na przepalenia.

Najlepsze ustawienia aparatu
Tu sprawa jest teoretycznie prosta – ustawiamy wszystko tak, żeby wycisnąć z aparatu i obiektywu naprawdę najlepszą możliwą jakość. Oczywiście pod warunkiem, że nie zależy nam na tym, by oprócz architektury uwiecznić w kadrze jakiś dynamicznie przemieszczający się motyw.

Ustawiamy aparat na statywie, włączamy tryb samowyzwalacza (lub podłączamy wężyk) oraz – w lustrzankach – opcję wcześniejszego podniesienia lustra. Wybieramy najniższą lub prawie najniższą czułość ISO. Przymykamy przysłonę obiektywu – ale tylko na tyle mocno, by fotografowany obiekt znalazł się cały w zakresie głębi ostrości. Pod tym względem zdecydowanie nie warto przesadzać, pamiętając o negatywnym działaniu zjawiska dyfrakcji. Z reguły optymalne będą ustawienia w zakresie od f/5,6 do f/11, ale oczywiście w zależności od naszej koncepcji możemy jeszcze mocniej przymknąć lub też całkowicie otworzyć przysłonę.

Jeśli to możliwe, warto włączyć wyświetlanie na ekranie aparatu dodatkowej siatki ułatwiającej prawidłowe odwzorowanie pionowych i poziomych linii w kadrze. Przydatna jest również funkcja elektronicznej poziomicy, jedno- lub dwuosiowej.

Podstawowy błąd, czyli „walące się ściany”

Teoretycznie zasada jest prosta. Jeśli chcemy, żeby ściany fotografowanego budynku biegły w górę idealnie równolegle, powinniśmy ustawić aparat z obiektywem wycelowanym prostopadle do budynku, najlepiej dokładnie w połowie jego wysokości. W praktyce często jest to trudne lub wręcz niemożliwe, ale warto przynajmniej uczynić jak najwięcej, by do tego ideału się zbliżyć. Pewien fotograf zajmujący się zawodowo ilustrowaniem albumów o polskich dworach szlacheckich wozi ze sobą drabinę, z której wykonuje wiele zdjęć. Pomaga też oczywiście możliwość przesunięcia osi optycznej w obiektywie typu shift – o ile takowy posiadamy – ale i w tym przypadku nie możemy oczekiwać cudów.

W sytuacji, w której ściany fotografowanego budynku zbiegają się ku sobie (tzw. efekt walących się ścian), można ratować się aż na cztery sposoby:
a. Oddalamy się od budynku, równocześnie wydłużając ogniskową obiektywu. Dzięki temu pozycja obiektywu względem fotografowanego motywu bardziej zbliża się do kąta prostego. To rozwiązanie niesie jednak ze sobą nie zawsze pożądaną konsekwencję – zmieniamy również perspektywę na spokojniejszą, mniej dynamiczną.

b. Jeśli dysponujemy naprawdę szerokokątnym obiektywem, możemy też spróbować objąć cały budynek z aparatem trzymanym dokładnie prostopadle do niego, nastawiając się na późniejsze obcięcie dołu kadru na etapie obróbki. To najprostszy i najskuteczniejszy sposób.
c. Fotografujemy „jak leci”, a zdjęcie prostujemy dopiero w programie graficznym. Pamiętajmy jednak, że wiąże się to z utratą jakości obrazu – tym większą, im bardziej musimy wyprostować „walące się ściany”.
 
d. Akceptujemy problem „walących się ścian”, a nawet go podkreślamy, zbliżając się jeszcze do fotografowanego budynku. Czasami – na przykład przy fotografowaniu drapaczy chmur – to jedyne rozwiązanie, które jest skuteczne. Wzmacnia się wtedy efekt żabiej perspektywy, który dobrze oddaje również pewien ładunek emocjonalny typu „ja taki malutki, a ta wieża taka wielgaśna”. Często bywa też tak, że tego typu ujęcia są nawet ciekawsze od podręcznikowych, zachowujących dokładny kształt i proporcje budynku.


Dodatkowe techniki

Jeśli chcemy, aby nasze zdjęcia architektury wyglądały trochę bardziej nieprzeciętnie, warto pokombinować z dodatkowymi technikami. Nie chodzi mi o żadne niezwykłe tajne receptury – samo skorzystanie z filtra szarego i polaryzacyjnego da zwykle efekty, które w przeciętnym widzu wywołają bardzo wyraźny efekt „łał!”.

Zdjęcia wnętrz, w których znajdują się okna lub witraże, nadal stanowią zbyt duże wyzwanie dla matryc światłoczułych aparatów. W takim przypadku najlepiej posłużyć się techniką HDR: wykonać kilka różnie naświetlonych ujęć tego samego kadru, a następnie połączyć je w komputerze w jeden obraz.
Zamiast stosować filtr połówkowy, możemy też użyć techniki HDR, czyli zarejestrować ten sam kadr przy różnych poziomach naświetlenia, a następnie połączyć składowe obrazy w jeden o podwyższonej rozpiętości tonalnej. Warto użyć tej możliwości, wykonując zdjęcia architektoniczne na zewnątrz, jednak najczęściej stosuje się ją podczas fotografowania we wnętrzach. Oczywiście i tu zdarzają się wyjątki, ale z reguły jedynym w pełni skutecznym sposobem na dobrze naświetlone okna (albo witraże), a równocześnie jasne, wyraźne wnętrze, jest właśnie technika HDR.



Architektura i pejzaże miejskie to krajobrazy współczesności. W przeciwieństwie do tych tradycyjnych często stanowią jeden wielki miszmasz - kumulację nieustannie zmieniających się śladów wieloletniej działalności człowieka. Każda konstrukcja potraktowana oddzielnie ma jednak do opowiedzenia własną wyjątkową historię. Budowle mówią bardzo wiele - o wieku, w którym powstały, o charakterze ludzi, którzy je wznieśli, oraz o marzeniach i aspiracjach społeczeństwa lub narodu. Mogą mieć klasyczne i proste lub niezwykłe i płynne linie. Są inspiracją niezależnie od swojego wieku.



źródło:
http://digitalcamerapolska.pl/inspiracje/325-jak-robic-ciekawe-zdjecia-budynkow-fotografia-architektury
http://www.szerokikadr.pl/poradnik/architektura-w-dobrym-swietle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz